Wszystko zaczęło się od projektu eventu dla przedstawicieli managementu jednej ze spółek grupy kapitałowej KGHM Polska Miedź S.A. Miała to być impreza w prawdziwie amerykańskim stylu, dlatego jej motywem przewodnim była słynna droga Route 66 biegnąca od jednego do drugiego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Zabawę przygotowano tak, jak trzeba, czyli z dbałością o każdy szczegół: począwszy od wystroju wnętrz, a skończywszy na oprawie muzycznej towarzyszącej podczas inauguracji i w trakcie całego wydarzenia. Jednak potrzeba było jeszcze czegoś – elementu zespajającego wszystkie części imprezy w spójną całość. I rzecz jasna w 100% związanego z amerykańską kulturą.
Kreatywność to podstawa
Wybór padł więc na zaproszenie do udziału w evencie profesjonalnych cheerleaderek. I nic w tym dziwnego. Zawód ten jest bowiem ściśle związany z historią amerykańskiego sportu, a dokładniej futbolu: pierwsze dopingi drużyn futbolowych w USA organizowano już pod koniec XIX wieku. Pytanie było tylko jedno: kogo konkretnie zaprosić, by najciekawiej uświetnić event klienta? Odpowiedź była jedna: tylko profesjonalistki. Wybór padł więc na Cheerleaders Wrocław.
Cheerleaders Wrocław częścią eventu firmowego
Cheerleaders Wrocław to grupa taneczna na co dzień występująca na meczach koszykarzy Śląska Wrocław i CCC Polkowice. Zespół to kilkanaście doświadczonych i utalentowanych dziewczyn, które swoje umiejętności miały szansę po raz pierwszy zaprezentować przed większą publicznością w 2011 roku. Od tego momentu ich występy uświetniają każdą nieszablonową imprezę, ale przede wszystkim sportowe mecze i zawody. Zagrzewają do dopingu każdą publiczność dzięki szerokiemu repertuarowi tanecznemu zawsze, niezależnie od pogody czy sytuacji na boisku. Tak ciekawy dorobek w połączeniu z profesjonalizmem sprawił, że Cheerleaders Wrocław wystąpiły na evencie KGHM. Specjalnie na tę okazję przygotowały choreografię do piosenki otwierającej wydarzenie, jak również trzy występy w jego pozostałej części. Współpraca była na tyle udana, że dziewczyny zaczęły pojawiać się na eventach organizowanych przez PowerEvents dla kolejnych klientów. – To już tradycja, że na każdą premierę naszego nowego tematu imprezy cheerleaders zajmowały się choreografią, przygotowaniem rekwizytów czy strojów do występów, słowem: całokształtem przygotowań pod kątem oprawy artystycznej – mówi Paweł Haberka, General Manager w firmie PowerEvents. – Zaufaliśmy sobie do tego stopnia, że daliśmy dziewczynom wolną rękę, wskazując im jedynie kierunek działań, proponując hasła motywów i wreszcie efekt, jaki chcieliśmy uzyskać. Doceniliśmy je, bo to, co sobą prezentują, nie jest zwykłym dopingiem. To ciężka, zarówno pod względem kreatywnym, jak i fizycznym praca, która wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń. Ale – jak widać po akcji z serii 10/10 przygotowanej z okazji jubileuszu naszej firmy z udziałem dziewczyn z grupy Cheerleaders Wrocław – będąca też źródłem mnóstwa przyjemności i satysfakcji.
Cheerleaders Wrocław na wyjeździe w Stanach Zjednoczonych
Chcąc docenić współpracę z zespołem cheerleaderek, PowerEvents wsparło finansowo ich 7-dniowy wyjazd za granicę, a dokładniej do USA. Zaproszenie dziewczyn było dla nich spełnieniem marzeń o poznaniu tego wyjątkowego kraju – kolebki sztuki cheerleaderingu. Warunek był tylko jeden: wytrzymać tempo tej niezwykłej wycieczki, które wiązało się z pobytem każdego dnia co rusz w innym miejscu, spędzanym na zwiedzaniu różnych ciekawych pomników historii i architektonicznych cudów w Waszyngtonie i Nowym Jorku. Wszystko to sprawiło, że wyjazd był wyjątkowo intensywnym przeżyciem. Ale, jak mówią dziewczyny, w porównaniu z treningami odwiedziny USA były odprężającą wycieczką w nieznane. I mimo zaledwie tygodnia, jaki miały na zwiedzenie małego fragmentu niezwykłego kraju, przyznają, że zobaczyły wszystko, co warte było zobaczenia w tych dwóch miastach. – Co prawda Nowy Jork to bardzo ciekawe pod kątem architektury miasto, ale to jednak Waszyngton przypadł mi do gustu – mówi Weronika Mleczko z Cheerleaders Wrocław. – Szczególne wrażenie zrobiły na mnie Washington Monument i Lincoln Memorial. Otaczające te obiekty tereny to świetne miejsca na wypoczynek, na którym tak nam zależało. Gdybym tam mieszkała, to pewnie właśnie tam chodziłabym czytać książkę lub jeździć na rolkach.
– Kiedy stałam na tarasie widokowym jednego z nowojorskich drapaczy chmur Rockefeller Center, czułam się tak, jakbym znajdowała się właśnie na szczycie całego świata – wspomina Julia Bawolska. – Nie jestem w stanie nawet nazwać emocji, jakie wtedy czułam. I tak też wyglądały nasze pierwsze dni wyjazdu – były zwyczajnie nie opisania. Starałyśmy się zobaczyć jak najwięcej, przeżyć te kilka dni tak intensywnie i szybko, jak tylko się da. Po prostu chłonąć wszystko to, co nas otaczało. Bo wiedziałyśmy, że taka okazja może się już nigdy nie zdarzyć.
Polska moc na wydarzeniu w USA
Jednak wydarzeniem, które było idealnym zakończeniem podróży dziewczyn, był ich występ na meczu Washington Wizards – drużyny Marcina Gortata – z New Orleans Pelicans podczas zorganizowanej przez polskiego koszykarza „Polskiej nocy”. Wydarzenie, na którym pojawiła się m.in. Alicja Bachleda-Curuś, miało przybliżyć amerykańskim kibicom polską kulturę. Przygotowania do występu w Waszyngtonie trwały od samego rana w dniu rozegrania meczu. Skupione i odrobinę zestresowane dziewczyny trenowały w hotelu, dając z siebie wszystko. – Bardzo dobrze pamiętam te chwile – uśmiecha się cheerleaderka Julia Bawolska. – Stres, ściśnięty żołądek… tego dnia nie byłam po prostu w stanie nic zjeść. Potem był wyjazd do hali Verizon i to tam tak naprawdę ekscytacja sięgnęła zenitu. O śmiechu czy rozluźnieniu mogłyśmy tylko pomarzyć. To był swoisty moment podsumowań wszystkich tych lat treningów i pracy nad sobą, które każda z nas z pewnością miała wtedy w głowie.
Wreszcie nadszedł moment wyjścia na parkiet. Dziewczyny przyznają, że nie było to łatwe, ale na szczęście wszystko się udało. Wrażenia zaś, wciąż żywe w ich pamięci, potwierdzają, że mimo zdenerwowania był to naprawdę niezwykły wieczór. Trema jak zwykle była ich spiritus movens. – Gdy zamykam oczy, widzę halę pełną ludzi, ogromną przestrzeń, przechodzą mnie ciarki i przypomina mi się moment, kiedy wbiegamy na parkiet, ustawiamy się i czekamy na pierwszy dźwięk muzyki – mówi Agnieszka Szmit z Cheerleaders Wrocław. – Wystąpić na parkiecie NBA podczas tak wspaniałego widowiska – to nie zdarza się codziennie. Było to nie tylko spełnienie naszych marzeń, ale i ogromne wyzwanie. Nie mogłyśmy przecież zawieść ani siebie, ani zespołu, ani tym bardziej Polaków, którzy tak licznie przybyli do hali Verizon Center twego wieczoru. Największe emocje, które towarzyszyły mi w tamtym czasie, to były właśnie te związane z wystąpieniem podczas meczu. Tego po prostu nie da się zapomnieć.
Wyjazd do Stanów Zjednoczonych tancerek z zespołu Cheerleaders Wrocław był wyjątkowym wydarzeniem zarówno dla dziewczyn, jak i dla PowerEvents. Zapoczątkował też serię akcji zorganizowanych z okazji jubileuszu 10-lecia agencji na rynku i jednocześnie pokazał, jak mocna, profesjonalna więź łączy cheerleaderki i sponsora. – Wzajemny szacunek, inspirowanie się i mobilizowanie do osiągania czegoś więcej niż tylko zorganizowanie udanego eventu. Właśnie te rzeczy sprawiają, że nasza współpraca jest tak wyjątkowa. Mogę śmiało powiedzieć, że cheerleaders to poniekąd część naszego zespołu – mówi Paweł Haberka z PowerEvents. Intensywny wyjazd obfitował co prawda również w liczne zawodowe spotkania, ale i tak najważniejsze było jedno: niezapomniane emocje podczas występu na koniec wyprawy. Życzliwość, uśmiech, podziękowania – z takimi reakcjami Polaków mieszkających w USA spotkały się dziewczyny w trakcie całego pobytu, a w szczególności w tę wyjątkową noc. – To wszystko najlepiej nam pokazało, że warto robić w życiu to, co się naprawdę kocha – mówi na koniec Karolina Bury z zespołu, a Magdalena Chanas dodaje: – A taniec ma w sobie wyjątkową moc, która przyciąga. I ludzi, i emocje, ale przede wszystkim zawodowy sukces, jak widać po naszej drużynie. Jednym z nich był właśnie nasz wyjazd do USA.